Jacek Zwoźniak (ur. 17 marca 1952 we Wrocławiu, zm. 18 czerwca 1989) – polski piosenkarz, artysta kabaretowy, bard studencki.

Wraz z Kubą Wenclem i Markiem Ferdkiem współtworzył popularną wrocławską grupę BABA. Później przez wiele lat Jacek Zwoźniak i Kuba Wencel występowali z kabaretem B-Complex. Jacek pisał dowcipne teksty, często do melodii znanych przebojów zagranicznych. Do najbardziej znanych jego przebojów należały: „Ragazzo da Napoli” i „Ragazza da Provincia”; na melodię Provinci Drupiego, „Milicja, Wrocław i ja” oraz „Szoruj, babciu, do kolejki”.

Jacek z Kubą zdobywali nagrody i wyróżnienia m.in. na Festiwalu Piosenki Prawdziwej, Festiwalu Piosenki Zakazanej, Ogólnopolskim Przeglądzie Piosenki Autorskiej „Hybrydy”.

Jacek był mocno związany z rodzącą się „Solidarnością”.

[AFG_gallery id=’18’]

Jacek Zwoźniak i Kuba Wencel zginęli w wypadku samochodowym podczas powrotu z Festiwalu Danielka 1989.

image

Poniżej tekst, który ukazał się w „Gazecie Warmii i Mazur”, dodatku „Gazety Wyborczej” w 1999 roku. (źródło: www.musiq.pl)

Dziesięć lat temu, 18 czerwca 1989 r., w wypadku samochodowym zginął Jacek Zwoźniak. W latach 70. był jednym z najbardziej znanych artystów studenckich, laureatem studenckich festiwali piosenki w Krakowie. Stworzył zespoły „Baba” i „B Complex”. Przeżył 37 lat. W swoim akademickim życiu miał także olsztyński, dwuletni okres.

Pisał teksty i muzykę do wielu piosenek. Najbardziej znane i śpiewane przez niego to: „Milicja, Wrocław i ja”, „Marsz turecki o miastowych”, „Ragazza da Napoli”, „Szoruj babciu do kolejki”, „Najpiękniejsza w klasie robotniczej”, „Ragazza da provincia”, „Córka poety”.

Piosenki w wykonaniu Jacka Zwoźniaka często można usłyszeć w audycjach radiowej „Trójki”: w niedzielnym magazynie „Studia 202” oraz w „Powtórce z rozrywki”.

KONIK REKTORA, FAWORYCI DZIEKANA

Jacka ściągnął do Olsztyna Waldek Chyliński, poeta z Gdańska, którego wiersze śpiewała Elżbieta Adamiak – pamięta ks. Jan Rosłan, wówczas student polonistyki na WSP w Olsztynie i szef Klubu Dziennikarzy Studenckich tej uczelni, a dziś rzecznik prasowy Kurii Metropolitalnej w Olsztynie. – Waldek pisał wiersze, komponował do nich muzykę, śpiewał je i w wolnych chwilach studiował na polonistyce. Wymyślił, że w ten sposób może pomóc koledze, z którym często występował na studenckich przeglądach i w klubach.

Waldemar Chyliński, dziś właściciel sklepu papierniczego w Gdańsku-Żabiance:

– Jacek mieszkał i studiował na politechnice we Wrocławiu. W pewnym momencie znalazł się w trudnej sytuacji życiowej, tzn. wyleciał z uczelni, więc zapytałem, czy nie chce spróbować w Olsztynie. Przyjęto go na polonistykę na WSP. Byliśmy razem na roku.

Chyliński ze Zwoźniakiem stworzyli wtedy płodnego autora tekstów i muzyki, Stefana Szlabana, którego utwory – dzisiaj powiedzielibyśmy „disco polo” – z wielką czcią wykonali kilka razy publicznie.

– Ale trzeba jeszcze pamiętać o dwóch innych, ważniejszych osobach z tego okresu, dzięki którym w Olsztynie był klimat dla artystów studenckich – podkreśla ks. Rosłan. – Myślę tu o prof. Juliuszu Popowiczu, rektorze WSP i o dr. Mirosławie Świąteckim, dziekanie Wydziału Humanistycznego. Obaj już nie żyją. Obaj lubili artystów. Rektor miał konika – chóry, a dziekan faworyzował zespoły i kabarety. Przychodzili na premiery studenckich teatrów, kabaretów…

WALET NA WALECIE

Andrzej Swacyna, gitarzysta, przez wiele lat występujący z Chylińskim, dziś handlowiec w Kętrzynie:

– Gdy zacząłem studia na wychowaniu muzycznym w Olsztynie, nie miałem gdzie mieszkać. Trafiłem jako walet do dwuosobowego pokoju 806 A2 w akademiku przy Żołnierskiej, bo mieszkał w nim mój kolega Jacek Karaszewski. Waletował tam już Waldek Chyliński. Któregoś dnia jestem sam w pokoju, otwierają się drzwi, wsuwa się wielkie rozczochrane indywiduum w okularach. „Cześć, co tu robisz?” – mówi do mnie. „Mieszkam, a ty co tu robisz?”. „Też mam mieszkać, ale na waleta”. „Ja też na waleta” – odpowiedziałem i roześmieliśmy się. W porywach mieszkało nas tam nawet ośmiu.

Jacek trafił do Olsztyna w okresie tzw. rozkwitu studenckiej kultury w tym mieście. Na WSP działało kilka kabaretów, zespołów muzycznych i teatrów studenckich, które zdobywały nagrody na różnych przeglądach twórczości i festiwalach. W Akademii Rolniczo-Technicznej było podobnie.
Kiedy Zwoźniak się pojawił, artystyczna karuzela dostała małego przyspieszenia.

Przez dwa lata pobytu Jacka w Olsztynie pokój 806 A2 (czyli drugi w segmencie A) był najsłynniejszym pokojem na WSP. Legalnymi jego lokatorami byli studenci pedagogiki: nieżyjący już Jacek Karaszewski, poeta i aktor Studenckiego Teatru KOD oraz Romuald Trębski, aktor KOD-u i szef komisji kultury w Radzie Uczelnianej SZSP. Nielegalnych, poza Zwoźniakiem, Chylińskim i Swacyną było jeszcze kilku. Tamci jednak mieszkali (a raczej tylko nocowali) w nim po kilka dni, ci trzej, kilka miesięcy – aż do zalegalizowania swojego pobytu w akademiku.

MASZYNA KOMUNIKACYJNA

Pokój był mały. Mieściły się w nim dwa tapczany, stół z dwoma krzesłami, szafa i dwie półki na ścianach. Istotnym elementem jego umeblowania była stara maszyna do pisania. Służyła mieszkańcom do komunikowania się w ciągu dnia.
Późnymi wieczorami, gdy „rodzina” bywała w komplecie, rozpoczynały się dyskusje. Trwały do białego rana, albo dłużej. Często rozpoczynały się od poinformowania wszystkich obecnych o treści podań, kierowanych w dzień przez waletów do gospodarzy-łaskawców (lub odwrotnie). Na przykład takich:

Olsztyn, 6.XI.77.

Jacek Karaszewski, pokój 806 A2
Drogi Jubilacie!

Segmentowy Ty Nasz Świetlany! Kochamy my Ciebie całym sercem, Twą deseczkę, ręcznik, magnetofon i torbę również! Kiedy rozprawiasz o Inteligencji, to nasze serca bić przestają i łączą się w jedno z Twoimi Ideami Intelektualnymi.
Piszesz wiersze – każden z naszego segmentu rękę by sobie dał obciąć byle nie słuchać Twoich wierszy w wydaniu sił wrogich a nieprzyjaznych. Zawsze byliśmy i będziemy z Tobą. Nawet jak śpisz z Chylińskim, co uwłacza kulturze w ogóle…
Nadziejo nasza! Lataj Ty po Alpagi, staraj się, sprzątaj, buntuj, jednym słowem – dziel i rządź! Rządź – jak chcesz, lecz dziel tak, żeby u każdego w szklance było po równo…
Wdzięczni Segmentorzy i Waleci.

Ten „adres jubileuszowy” podpisało 14 osób, a jako pierwszy – Jacek Zwoźniak, który był zarazem jego autorem.

Tego rodzaju podania i inne „juvenilia” Jacka przechowuje Romuald Trębski. Znaczną ich część posiada Janek Rosłan, „któren był bywały w segmencie”.

– Nie mieszkałem w akademiku, tylko na stancji – opowiada ks. Rosłan, próbujący wówczas sił jako krytyk literacki, zajmujący się poezją m.in. Jacka Karaszewskiego. – Bywałem więc u nich gościem. Jacek Zwoźniak był w tym towarzystwie bardzo spokojny, wyciszony, czego nie można powiedzieć o całym tym bractwie. Nie pił alkoholu. Był piorunochronem, godził wszystkich. Tworzył zasady współżycia w pokoju, w którym każdy miał dla siebie pół metra kwadratowego… Tam się zawsze wiele działo. Wszyscy robili wszystko, oprócz uczenia się. Uczono się sztuki życia.

Zwoźniak – jak pamięta Rosłan – mimo takiego stylu i trybu życia, brał je bardzo poważnie. W tym środowisku kilkutygodniowych narzeczeństw nie miał dziewczyny. Kręciło się wokół niego wiele, ale on zawsze stawiał sprawę jasno – ma dziewczynę we Wrocławiu. – I nie do uwierzenia, ale żadna inna nie mogła rzucić na niego uroku – potwierdza Romek Trębski.

Chyliński napisał „Poemat ku czci laureata Jacka z Woźniaka”. Przytrafiło mu się to 17 października 1977 roku:

Ja Jacek Zwoźniak
Laureat animator preliminarz
Kominiarz fundator
Smutny balonik
który leci.

Chyliński próbował skomponować do poematu melodię. Jednak na podanie Zwoźniaka do gospodarza Karaszewskiego o zakupienie potrzebnych do tego celu dwóch butelek piwa „Natchnienie”, dostał odpowiedź odmowną. „W związku z solennym postanowieniem pozostania w stanie trzeźwości, do którego to przed chwilą doszedłem, do prośby ob. J. Zwoźniaka ustosunkowuję się negatywnie” – odmawiał Karaszewski.

– Zwoźniak był pionem dla poety Chylińskiego. Poetę zachwycał i porywał świat, któremu on bardzo szybko ulegał – ocenia Janek Rosłan. – A Jacek często prostował Waldka moralnie. Wydaje mi się, że był dla Waldka autorytetem.

Dziś Chyliński już nie śpiewa („chyba, że wypiję”). Ale pisze. – Napisałem sztukę „Cipulka”, której nikt nie chce grać. O małżeństwie, które kombinuje, jak zarobić. Ona pracuje, on bezrobotny, nazywa ją Cipulką. Dzieci na wakacjach. Wreszcie on otrzymał ofertę pracy – w sekstelefonie. Konsternacja. Ale wziął. Potem ma już kasę… – streszcza Chyliński. – Dużo piosenek w tym. Miał to wziąć teatr Miniatura, ale się rozmyślił i chyba nie zostanę wziętym dramaturgiem, tylko wziętym tekściarzem „Czerwonego Tulipana”, bo ostatnio podrzuciłem Stefanowi Brzozowskiemu kilka tekstów – żartuje (Brzozowski w tamtych latach również przesiadywał w „pokoju waletów”).

MAŁO ZNANE SKOJARZENIA

W piosenkach Zwoźniaka pobrzmiewają olsztyńskie skojarzenia, o których nikt poza najbliższymi z pokoju nie wie. W piosence „Ragazza da Napoli” Zwoźniak umieścił obok mirafiori m.in. forda capri. Tym egzotycznym w tamtych latach autem jeździł ojciec Andrzeja Swacyny, przedstawianego przez Jacka wszędzie jako „Andrzej Swacyna, którego ojciec ma forda capri”. Piosenka „Córka poety” (refren: „Nie przychodź ty mała na świat…”) jest utworem powstałym po wielu rozmowach Zwoźniaka i Chylińskiego na ten temat. „Szoruj babciu do kolejki” to efekt nocnych podróży Jacka z Olsztyna do Wrocławia i porannych obrazków z mijanych miejscowości.

– Jacek siadał i powstawały perełki okolicznościowej poezji. Gdy po latach zaglądam do tych tekstów, zastanawiam się, czy nie zebrać tego w jakiś żartobliwy tomik, dołączyć kasetę z występów Jacka w olsztyńskich klubach – mówi Romek Trębski, obecnie szef marketingu i promocji w olsztyńskiej firmie Heximp.

Na ćwiczeniach i wykładach Jacek starał się bywać. Nawet próbował się przygotowywać. Ale ciągle wypadały mu jakieś inne zajęcia. W rezultacie nie zaliczył roku. Przeniósł się na pedagogikę, gdzie również nie zagrzał miejsca dłużej niż rok.

Później, po powrocie do Wrocławia, utrzymywał ścisły kontakt z pokojem 806 A2. Na festiwalach niekiedy jeszcze występował jako przedstawiciel Olsztyna (co dopuszczały regulaminy). Próbował także zorganizować tzw. wymianę artystyczną studenckich twórców z obu miast. Przez całe lata 80. jeździł po klubach studenckich i śpiewał.

– Paradoksem jest, że ten świat, który Jacek obśmiewał w swoich piosenkach – pełen zachodniego blichtru świat konsumpcji, który nam wtedy i teraz imponuje, gdzie „ragazza da Napoli zajechał mirafiori” – że ten świat go unicestwił – mówi ks. Jan Rosłan.

Oprócz Jacka, w zmiażdżonym przez mercedesa „maluchu”, zginął także Kuba Wencel, utalentowany muzyk i autor tekstów z zespołu Jacka. Trzeci pasażer auta porusza się dziś na wózku inwalidzkim.

Kierującą mercedesem Polkę (z niemieckim paszportem) zwolniono z aresztu za kaucją. Na drugi dzień wyjechała do Niemiec.

Na pogrzebie Jacka była liczna grupa przyjaciół z Olsztyna.

Wszystkie prawa zastrzeżone @ TPPS Danielka